Obserwatorzy

piątek, 11 września 2020

B.N. 54/20.         POLSKA I USA – KUMPLE?


Motto:

Świat „trzeszczy w zawiasach”,

Europa „pada na pysk”,

USA „wciąż walczy”,

Polska „się trzyma”!

Co stanie się po „lewackich zapasach”?

Tylko Pan Bóg to wytrzyma!

/ sąsiad – poeta /


Witam.

Do najbliższych wyborów parlamentarnych mamy w Polsce 3 lata i tylko od Prawa i Sprawiedliwości zależy (a znowu mnie ostatnio wkurzają!), jak to wszystko dalej się potoczy.

Gorzej jest u „naszych kumpli” z USA, gdzie wybory prezydenckie odbęda się w listopadzie (to będzie ważna „pierwsza środa”!), a wygrana Donalda Trumpa (a tylko ona zapewni USA i światu, a zatem i Polsce, sukces!), wcale nie jest pewna! Co prawda sondaże wydają się coraz dla niego lepsze (przewaga „demokraty” Bidena maleje!), ale wszystko rozstrzygnie się dopiero „w środę”!

Dzisiaj mija 19 rocznica ataku muzułmańskich terrorystów na USA (słynne dwa samoloty wbijające się w nowojorskie „dwie wieże”, oraz dwa inne, bohatersko przez „zwykłych Amerykanów” załatwione!), co samo w sobie powinno Trumpowi pomóc – przecież nawet „amerykański lewak” musi zrozumieć, że tylko zwycięstwo Donalda Trumpa może ograniczyć ponowne takie akty agresji!

Ale czy „amerykańskie lewactwo” w ogóle o przyszłości USA myśli?

Patrząc na ostatnie dokonania Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej (tej od „Oscarów”!), mało to się wydaje prawdopodobne!

Będą tam obowiązywać „nowe reguły”, które nie tylko krytyków filmowych, ale najbardziej zwykłego „filmowego widza” powinny przyprawić o mdłości!

Nie ma tu miejsca na szczegółowe „wytyczne Akademii”, ale z grubsza wygląda to tak – w „oscarowej gali” będą mogły wziąć udział tylko takie „filmowe dzieła”, w których przynajmniej jeden z czołowych aktorów reprezentuje mniejszość (etniczną, rasową), przynajmniej 1/3 aktorów drugoplanowych musi reprezentować jedną z tych grup, a w głównym temacie musi się pojawić problem tzw. mniejszości, a tak w ogóle co najmniej 30 procent aktorów musi reprezentować „wszelkie mniejszości”, a mało tego – to samo dotyczyć ma reżyserów, scenarzystów i „wszelkiej obsługi technicznej”!

Do „mniejszości” tych zaliczono takie przypadki – Azjaci, Czarnoskórzy, Latynosi, Afrykańczycy, Afroamerykanie, Arabowie, mniejszości rasowe, osoby LGBTQ+, osoby niepełnosprawne fizycznie i intelektualnie, niedosłyszące (dlaczego brak „niedowidzących”?), oraz, w co trudno uwierzyć - „kobiety”! (co na to feministki”?).

Co prawda nie wymieniono tam wprost „antysemityzmu” (zabrakło odwagi?), a przecież ja już dawno tu pisałem – gdyby główny bohater naszej „Zimnej wojny” (filmu o niebo lepszego od „oscarowej Idy”- ale tam była „żydowska” pani prokurator!)), był nie tylko „dyrygentem i pianistą (!)”, ale „żydowskim dyrygentem i pianistą”, mielibyśmy „dwa kolejne oscary” jak w banku!

Choć trudno w to uwierzyć, powyższe dokonania Amerykańskiej Akademii Filmowej to prawda!

A chyba tylko najbardziej chorzy „pożyteczni idioci” mogą sądzić, że jakikolwiek powstały wg powyższej receptury „wielki film” naprawdę może być „wielki”?

Wszak prawdziwa sztuka mieć może tylko jedną „wytyczną” (w granicach „dobrego smaku”, rzecz jasna, co dla „lewactwa” jest niedostępne!) - żadnych wytycznych!

A dodać tu trzeba koniecznie amerykański „Ruch BLM” (Black Lives Matter – Czarne życie ma znaczenie?), który walczy niby o „prawa człowieka” (białe życie znaczenia nie ma?), ale czy „palenie amerykańskich miast” może to potwierdzać?

Bardziej, niż wątpię, a poza tym – gdy oglądam transmisję z USA Open, jednego z czterech najważniejszych turniejów tenisowych na świecie i widzę olbrzymi napis „Black Lives Matter” na „trybunach”, oraz jakieś kolorowe książeczki w „reklamach”, to tak sobie myślę – nie tylko artyści w USA są chorzy!

Bo jak mogą się czuć na tle tej „reklamy” tenisiści, pardon, „biali”?

A przecież do tej pory (a zwłaszcza w latach „naszej komuny”, ale kiedy to było?), te właśnie USA uznawaliśmy za „ostoję wszelkiej demokracji”!

Tu zatem dla Donalda Trumpa zadanie „najważniejsze w życiu” - musisz ponownie wygrać!

Wracamy do Polski i naszego PiS-u, który wciąż ma te „swoje 3 lata”!

Jak powiedziałem wyżej, „PiS ponownie mnie wkurza”!

Dlaczego?

Ano dlatego, że jest „za miękki”!

Zjednoczona Prawica” to Prawo i Sprawiedliwość oraz dwie jego „sojusznicze przystawki” - Porozumienie (czy to nie oksymoron?) Gowina, oraz Solidarna Polska (może to nie oksymoron?), Ziobry – tu dla wszystkich musi być jasne, że bez PiS-u „Porozumienie i Solidarna” znikają ze sceny i to bezpowrotnie!

Jak dotąd, Gowin raz dal już „ciała” (niedawno!), Ziobro dał raz już „ciała” (wcześniej!), a ponieważ „saper myli się tylko raz”, sprawa jest prosta – Gowin i Ziobro muszą „położyć uszy po sobie”, przucupnąć i na rozkazy Prezesa w skupieniu czekać!

Pytanie jest równie proste – czy Prezes „jeszcze może”?

A odpowiedź, wbrew marzeniom „wszelkich totalnych”, jest „oczywistą oczywistoscią” - jasne, że może!

Pytanie drugie jest bardziej skomplikowane – czy jeszcze będzie chciał?

Znam Prezesa od roku 1990 (choć Prezes może tego nie pamiętać, co jasne!) i powiem głośno – na pewno tak!

Bo jest jednym z niewielu polskich polityków, którzy mogą powiedziec – moje poglądy są cały czas takie same – najwyższym dobrem jest dla mnie dobro Rzeczypospolitej!

Tu jednak muszę powiedzieć – Prezes jest OK, ale Prawo i Sprawiedliwość, jako całość, tak dobre już nie jest.

(Tak zartem mogę powiedzieć – gdyby „chłopcy z PiS” czytali na bieżąco Biuletyn, może byliby lepsi – ale chyba nie czytają?).

Prawo i Sprawiedliwość ma „wszystko przed sobą”, choć Unia Europejska, wciąż oszukiwana przez „polskich totalnych” (Róża „imion wielu”, „chora Spurek”, „biedny Biedroń” i podobne im „totalne pomiotła”!), bez przerwy „kłody pod nogi” rzucać mu będzie, ale – wszak „prawda zwycięży”?

Bo jeżeli nie zwycięży, to Polska będzie miała „przejebane” - nie dlatego, że jest słaba, ale dlatego, że w „lewackiej Europie” za mało będzie miała sojuszników”!

Ale – od czego jest „Grupa Wyszehradzka”, czy takie „Trójmorze” choćby?

To jest właśnie droga do „polskiej suwerenności”, co by tam „lewackie siły ” i usłużne im „lewackie media” nie opowiadały!

Trójmorze”, czyli co najmniej 12 krajów w trójkącie Adriatyk-Bałtyk-Morze Czarne (takie nasze ABC – 115 milionów  mieszkańców, prawie 30 procent terytorium Unii, 10 procent jej PKB!), oraz Grupa Wyszehradzka (Polska, Węgry, Czechy, Słowacja), która „procentowo” stanowi mniej, ale „działając wspólnie” może tę naszą UE na dobre tory wyprowadzić!

Tu właśnie leży przyszłość Polski – jako przywódcy tych „europejskich organizmów”, wcale nie przeciw (co zarzuca nam „europejskie lewactwo”!), ale za jednością Unii Europejskiej!

Nie Unii Europejskiej „niemieckiej”, ale Unii Europejskiej „państw suwerennych” - bo o to przecież walczyli „ojcowie założyciele” europejskiej wspólnoty?

Słowo o Białorusi jeszcze, tak teraz ważnej – mam nadzieję, że Polska jej pomoże (wszak pomaga jej już teraz!), ale za bardzo w jej „niepodległość” wchodzić nie będzie – Białoruś (tak nam bliska!), sama musi o „losach swych stanowić”!

Mogę jedynie wyrazić nadzieję, że „ichnia” Świetłana Cichanowska nie okaże się „białoruskim Bolkiem”, że „ichni guru opozycji” nie okaże się „białoruskim Michnikiem”, a „ichni” nowy premier nie okaże się „białoruskim Mazowieckim”, a mało tego – nie wybiorą, po „ichnim” okrągłym stole, swego „nowego” prezydenta Łukaszenki - Jaruzelskiego!

Bo tak przecież, choć „za cholerę” nie chcemy się do tego przyznać, było u nas!

A tak na poważnie – przyszłość Białorusi jest niesamowicie trudna, Rosja ma ją pod swoją ciężką ręką (Łukaszenka to giermek Putina!), a UE jest słaba „do oporu” - Rosja (ZSRR- marzenie Putina!), najechała na Gruzję, Rosja (ZSRR-marzenie Putina!), najechała na Ukrainę (Kreml, Donbas!) - a UE tak naprawdę nic!

A jeżeli Rosja (ZSRR – marzenie Putina!), wjedzie na Białoruś (w obronie praw podstawowych jej obywateli!) - to co zrobi UE?

Mało tego – czy coś zrobi wtedy NATO?

Naprawdę, to problem wielki – jak zachowa się wtedy „wolny świat”?

Gdy Rosja „uwalniała Gruzję czy Ukrainę” (przypomnijmy – 17 września 1939 roku sowiecka Rosja /ZSRR!/, „uwalniała” Polskę „od wschodu”, gdy niemieckie hordy uderzały na nią 1 września „od zachodu”!), tak naprawdę nie zrobił nic – czy zatem teraz coś zrobi?

Można mieć nadzieję, że Putin aż takim idiotą nie jest i na Białoruś nie wjedzie, bo to mogłoby być „wezwaniem” do wojny (miejmy nadzieję, że nie III światowej!), ale czy naprawdę „przyszłość świata” zależeć może tylko (a przecież cały czas są tu Niemcy!), od „stadium choroby” Putina?

Należy mieć nadzieję że „władcy świata” (kto to jest?), oraz „władcy Rosji” (kto to jest?), dojdą do „porozumienia” i problem „wygaszą” - tu tak raczej będzie, ale jak długo?

Polityka światowa to „paskudny kibel”, Polska ma wielkiego sojusznika w USA, ale czy to wystarczy?


Do zobaczenia.


Tagi:

Biuletyn, USA, Polska, UE, Niemcy, Putin, Trump, Trójmorze, Grupa Wyszehradzka, ZSRR, BLM, pożyteczny idiota, Gowin, Ziobro, Prezes, oscary, muzułmańscy terroryści, okrągły stół.

(coś ten nowy układ mi nie pasuje, ale niech idzie!)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Biuletyn / biały, bardzo biały /