Obserwatorzy

sobota, 7 września 2019

B.N. 61/19. CO Z TĄ UNIĄ EUROPEJSKĄ?

Motto:
Stara Europa się sypie,
Powoli pada na pysk!
Stara Europa się sypie,
Polska to jedyny jej zysk?
/ sąsiad – poeta /

Witam.
W Polsce jest OK – Prawo i Sprawiedliwość w formie, Totalna Opozycja w totalnym rozkładzie, więc czas na kilka słów o Unii Europejskiej.
Naprawdę kilka słów, bo podobno moje notki są „za długie” - a jak „mówią znawcy”, jaki internauta czyta dzisiaj coś ponad tytuły?
Unia Europejska, choć lat ma już kilkadziesiąt (rok 1952, Europejska Wspólnota Węgla i Stali, rok 1958, Europejska Wspólnota Gospodarcza!), oficjalnie (?) powstała 1 listopada 1993 roku, na mocy podpisanego rok wcześniej Traktatu z Maastricht. Obecnie skupia 28 „demokratycznych państw europejskich”, a Polska, w grupie 10 państw (największe wejście w historii!), weszła do Unii w roku 2004, a jako ostatnia doszlusowała Chorwacja w roku 2013 i teraz mamy właśnie państw 28.
Wszystkim, którzy tak podniecają się „pierwszym wyjściem z Unii” (Wielka Brytania!), przypomnijmy – w roku 1985 EWG opuściła Grenlandia, „autonomiczna część” Danii!
I jeszcze jedna „ciekawostka przyrodnicza” - tak naprawdę, jako „organizacja międzynarodowa”, Unia Europejska prawnie funkcjonuje od 1 grudnia 2009 roku – do czego zatem, do diabła, w tym 2004 wstąpiliśmy?
No, ale w końcu wstąpiliśmy i jesteśmy „członkiem” tej naszej kochanej Unii.
Tylko, że ta „nasza kochana Unia” za bardzo nas nie kocha!
Co prawda w maju 2019 odbyły się kolejne wybory do „europarlamentu” (z Europy 751 posłów, z Polski 52 – PiS 45 procent!), i za bardzo „rewolucyjne” nie były, ale jednak – tzw. lewactwo trochę osłabło, a „nowy europarlament” powinien być nieco bardziej strawny dla „prawicowców normalnych”, ale to dopiero będzie – wrzesień, październik?
A tymczasem „stara” Komisja Europejska wciąż działa, choć wydawałoby się, że powinna „pakować walizki” (każdy szanujący się organ w takiej sytuacji /nowe wybory!/ by to uczynił!) i dać sobie spokój – niech „nowi” działają!
Ale takie pojęcia jak dotychczasowa „Komisja Europejska” i „Przyzwoitość” - to oksymoron!
A jeśli dodamy tu szefa Komisji - „pijak” Juncker, a zwłaszcza jego zastępcę - „Młot” Timmermans, to oksymoron ten nabiera siły podwójnej!
Juncker powoli odchodzi w niebyt, i Bóg z nim, ale Timmermans wciąż, jak „inni szatani”, „jest tu czynny” – a jego nienawistna, paskudna, zajadła, rasistowska, ksenofobiczna i trudna wprost do zrozumienia „antypolska działalność” ciągle ma miejsce!
Mało tego – samorządowi „antypolacy” z Gdańska dali mu nagrodę!
Ostatnio, podczas kolejnej „dyskusji” na forum KE (miała podobnież dotyczyć Węgier!), porównał działania obecnego polskiego rządu do „działań rządów europejskich dyktatur w latach 30-tych ubiegłego stulecia”, czyli do rządów Mussoliniego we Włoszech i Hitlera w Niemczech!
I taki „gnojek, kłamca i debil” jest wiceprzewodniczącym KE i mało tego, ma być nim również w nowej kadencji?
Tu mały nawias – podczas tej „dyskusji” europosłowie „totalnej opozycji” chóralnie „nadawali na Polskę” i gnojka Timmermansa popierali, a „jedynie prawdziwe” były słowa posłanki PiS Beaty Kempy:
Przeżyliśmy komisarzy sowieckich i zapewniam, że przeżyjemy również i Pana”!
Tu mocna uwaga do Ursuli von der Leyen (Niemki!), nowej, przyszłej szefowej Komisji Europejskiej – jeżeli ten paskudny i politycznie zdemoralizowany holenderski, lewacki „Młot” pozostanie u Pani „wiceprzewodniczącym”, to straci Pani moralne i polityczne prawo do bycia „przewodniczącym”!
Mówiłem już tutaj nieraz, że tylko Polska (jak w roku 1920 – gdy uratowała Europę przed „zalewem komunizmu” (Bitwa Warszawska!), czy w roku 1683 – gdy uratowała Europę przed „zalewem muzułmańskim” (Bitwa Wiedeńska!)), może uratować Europę.
No bo kto inny?
- Niemcy, którzy sami już „bokami robią” pod „muzułmańskim zalewem” (ostatnio właśnie „Niemcy” pobili tam „niemieckiego policjanta”, bo „rysy i nazwisko” miał „mało niemieckie”!), gdzie „żelazna” wydawało się kanclerz Merkel mocno już „zardzewiała” i do politycznej emerytury się szykuje?
- Francja, która od roku już ponad chyba walczy z „żółtymi kamizelkami” (tu „Młot” Timmermans problemu nie widzi, gdy francuska policja ich leje po pyskach!), a prezydent „Kogucik” Macron „udaje Greka” i o demokracji opowiada, gdy ta sama policja do wielu dzielnic Paryża samego nie tylko za dnia boi się wejść?
- Włochy, które szansę na odnowę (Salvini!) miały, ale przy pierwszej okazji „podkuliły ogon pod siebie” i lewacko – lewacką koalicję wybrały?
- „Skandynawia” cała, która ledwo już swe „europejskie wartości” pod ciężarem „umiłowanych uchodźców” znosi, którzy nie tylko obchodów „Bożego Narodzenia” jej oszczędzą, ale „własne zwyczaje” wprowadzą?
- Wielka Brytania, która nadal nie wie „czy wyjść, czy zostać”, która na premiera wybrała sobie „podróbkę Trumpa”, a sama wciąż ugina się (przypomnijmy sobie „żołnierzy z poderżniętym gardłem”, w biały dzień, na ulicy!), pod „kolorowym zalewem”?
Doprawdy, nie – tylko Polska!
Może z „niewielką pomocą przyjaciół” Węgrów – bo kto inny jest wstanie Europie pomóc?
Może pomoże i nowa Komisja Europejska, ale to „melodia przyszłości” i bardzo niepewna – kto wie, co tak naprawdę z tego wyjdzie?
Reasumując – jedynym prawdziwym i niezawodnym „zbawicielem Europy” może być dzisiaj tylko Polska.
Ale czy Europa pozwoli się zbawić?
Do zobaczenia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Biuletyn / biały, bardzo biały /