Motto:
Niepodległość to rzecz
święta,
Ale czy pojmują to
bydlęta?
/ sąsiad – poeta /
Witam.
W Polsce Święto
Niepodległości obchodzone jest 11 listopada (Amerykanie mają
lepiej – pogoda!), co ma związek z zakończeniem I Wojny Światowej
i odzyskaniem, po 123 latach zaborów, niepodległości przez Polskę.
Początkowo obchodzone
było w pierwszą niedzielę po 11 listopada, dopiero ustawą z 23
kwietnia 1937 wskazano dzień 11 listopada (obchodzono je tylko 2
razy!), podczas niemieckiej i rosyjskiej okupacji (II Woja Światowa,
1939-1945), było to zakazane i karane, a po wojnie rządzący
Polską „przywiezieni na ruskich tankach komuniści”, ustawą
Krajowej Rady Narodowej z 22 lipca 1945 święto znieśli, zmieniając
je na Narodowe Święto Odrodzenia Polski, obchodzone 22 lipca, w
rocznicę ogłoszenia tzw. Manifestu PKWN, czyli pełnej kłamstw
„komunistycznej odezwy do narodu” (podpisano i ogłoszono go w
Moskwie, po akceptacji przez Stalina, nie w Chełmie, gdzie go niby
podpisano i ogłoszono!).
Raz bodaj, czy dwa (lata
1980-81, czas Festiwalu Solidarności, święto to można było w
Polsce obchodzić legalnie, ale po „paskudnej nocy stanu wojennego”
(13 grudnia 1981, gen. Jaruzelski!), już nie, dopiero 15 lutego
1989 roku Sejm (jeszcze ten PRL-owski!), przywrócił datę obchodów
11 listopada i nazwę „Narodowe Święto Niepodległości”!
Podczas 30 lat
niepodległości Święto to obchodzone było różnie – podczas
rządów SLD (pogrobowcy ZSRR!), była to „parodia niepodległości”
(patrz. tow. Miller, tow. Kwaśniewski!), a podczas rządów Unii
Wolności i Platformy, wciąż dla jaj zwanej Obywatelską, „parodia
dobrego smaku” (patrz „czekoladowy orzeł” prezydenta
Komorowskiego!) - praktycznie dopiero od roku 2015 (wygrana Andrzeja
Dudy, drugie zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości!), obchody tego
„Wielkiego Święta” mają odpowiedni program i poziom – co
wciąż i bezustannie „drażni” wszelkich przedstawicieli
„opozycji totalnej”, doprowadzając ich do „szewskiej pasji”
i wielu antypolskich wystąpień, głównie „polskich
samorządowców” (Gdańsk, Warszawa, Poznań), choćby!
Jednym z najważniejszych
„objawów” fetowania Rocznicy stał się warszawski Marsz
Niepodległości, organizowany przez środowiska „prawicowe i
nacjonalistyczne” , a przez środowisko GW zwanych „faszystami”,
a od roku 2010 bodaj przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości,
mocno z Ruchem Narodowym, czy Młodzieżą Wszechpolską (a teraz
chyba i z Konfederacją?), związanym.
Idea Marszu jest piękna –
świętowanie Niepodległości oraz przywiązanie do polskiej
tradycji „Bóg, Honor, Ojczyzna” – czy może być coś
lepszego?
A dla lewackich działaczy
jest to „marsz faszystów, rasistów i antysemitów”!
Kto ma rację?
Na pewno hasła
organizatorów są świetne, ale – jeżeli Korwin-Mikke (Korwin)
nazywa pisowskich wyborców idiotami, Braun (Korona) wciąż bredzi o
kondominium rosyjsko-niemieckim, a Winnicki (ustami Bosaka, bo sam
gdzieś zniknął), w co drugim zdaniu każdej wypowiedzi „jebie
PiS”, a to przecież „wodzowie Konfederacji” - to jak można
traktować ich wszystkich poważnie?
Poza tym – jakoś
„prawicowe portale” dziwnie mało o Marszu Niepodległości dziś
piszą (a rzecz to w obchodach Święta Niepodległości ważna!) –
wiadomo już, że Prezydenta tam nie będzie, ale co z PiS – znowu
ucieknie do Krakowa?
Powiedzieć trzeba i to –
podczas rządów Platformy, wciąż dla jaj zwanej Obywatelską, na
Marszu Niepodległości wciąż zdarzały się „dziwne przypadki”
- bicie uczestników Marszu przez Antifę, czy „kopanie przez
policjantów”, spalenie budki wartowniczej przed rosyjską
ambasadą czy wozu transmisyjnego TVN, czy prowokacyjne
transparenty dziwnych uczestników - za rządów PiS jakoś takich
numerów nie było, oprócz „dziwnych transparentów”, co do
których jest jasność – w masie „prawdziwych marszowiczów”
bardzo trudno takich „lewackich prowokatorów” na czas
„unieszkodliwić”!
I podobnie będzie jutro –
co prawda Organizatorzy zapewniają, że „transparentów” będą
pilnować, ale tak naprawdę – kto jest w stanie w wielotysięcznej
masie „prawdziwych uczestników” kilku prowokatorów (a ich
zdjęcia natychmiast w świat pójdą!), upilnować?
Sprawa jeszcze jedna,
drobna niby, ale ważna niesamowicie – jak twierdzą Organizatorzy,
od kilku lat zabiegają o to, by przed Marszem Niepodległości
(Hasło dzisiejsze - „Miej w opiece naród cały!) „władze
polskiego Kościoła” zorganizowały (lub chociaż wydały zgodę!),
na organizację Mszy Świętej rozpoczynającej Marsz Niepodległości
– a Kościół Polski (boi się oskarżeń o sprzyjanie
faszystom?), odmawia!
Jakże współgrają z tym
„stanowiskiem polskiego kościoła” słowa proboszcza bazyliki
Warszawskiej prałata Bogdana Bartolda, wygłoszone podczas
dzisiejszej mszy z okazji kolejnej rocznicy „katastrofy
smoleńskiej”:
„Gdzie są nasi
duszpasterze, którym zawdzięczamy wychowanie w duchu
chrześcijańskim?”
Faktem jest niezbitym, że
Polski Kościół, po utracie takich „mocarzy wiary”, jak
kardynałowie Stefan Wyszyński czy Franciszek Macharski, oraz
święty Jan Paweł II, mocno na sile swej osłabł, a na zadane
dzisiaj pytanie – kto w Polskim Kościele „aktualnie rządzi”
(14 metropolii, 41 diecezji, 1057 dekanatów), odpowiedź (choć
mamy przecież prymasa – abp Wojciech Polak), naprawdę nie jest
prosta!
No cóż, można mieć
tylko nadzieję, że „nowy Wyszyński” już gdzieś tam ze swą
„buławą w tornistrze” jest, a kolejne obchody „Narodowego
Święta Niepodległości” będą wspaniałe, niezapomniane i godne
– tak nam dopomóż Bóg!
Prezes Kaczyński
powiedział dzisiaj – będziemy realizować polską politykę
niepodległościową, będziemy bronić polskiej suwerenności,
będziemy dążyć do tego, by Polska wypełniła swoją historyczną
misję, bo nasz Naród taką misję ma i to doprowadzi nas do
zwycięstwa!
Zupełnie, jakby czytał
mój Biuletyn – nic dodać, nic podzielić, jak mawiał mój
znajomy matematyk.
O Europie już dzisiaj ani
słowa – zapominając Boga, sama wydała na siebie wyrok.
Do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Biuletyn / biały, bardzo biały /